Vin Vinci - Wjazd / DJ Urlich
Latam za sosem sosem
A blokom przekaz niose
Wciąż prawdę głoszę głoszę
I o nic się nie proszę
Sam sobie bosem bosem
Z familią tworze fosę
Jebać to złoto prosie
Chce zdrowia dobry Boże
Żyje zajawką jak słońcem jamaica
Nic to nie zmieni jak nie dasz mi lajka
Nie jedna szmata chce mi nerwy szargać
Za krzywe akcje wyrucha Was karma
Śmieszne aferki to już kurwa standard
Nie mają swojego życia pajace
Weź się do pracy i zamknij tą mordę
Ja na swoje tyram jak dorosły facet
Raczej, nie inaczej byku
Bo ogarniam sprawy na szarym chodniku
A ze mną w szeregu paru zawodników
Wbijamy w bałagan co go masz na strychu
Lecę po swoje nie marnuje bitu
Bo szkoda mi czasu i słów pełnia czy nów
Mamy co robić, jeśli nie legal istnieją sposoby
Ref.
Bo co mi potrzebne do życia uczyła familia i szara ulica
A sukcesów niema od picia
w melanżu już basta bo nie chcemy zdychać
Poprzeczka wyżej niż flakon przy ladzie
Prowadzi na dno ten jebany badziew
Mimo że czasem odpalam się ciężko
To nie widzę życia takiego koleżko
Więc lecę!
Jak orzeł biały z taką wiarą mordy przebijemy skały
Niech becel !
Zgarniają ziomki tylko dobrzy ludzie nie jebane pionki
Co serce !
Mają i zasady w głębi duszy zawsze to wpojone w nawyk
Że Honor !
Ma się tylko jeden w zamian za dobrobyt wolę z twarzą biedę..
I chuja wbijam w to że kłody chcą kolejne rzucić
Prawda na bicie byku to towar dla naszych ludzi
Możesz się łudzić że zatrzymasz mnie chojraku
Zapierdalam jak Bugatti cały czas na swoim szlaku
Ref.
Powrót do playlisty