Vin Vinci - Syn Ulicy
Nie miał niczego po za bagażem doświadczeń,
Nic nie zawdzięczał ojcu nic nie zawdzięczał matce.
Po za bliznami przez które stał się skurwielem,
W drodze by zdobyć władzę stać na ulicy czele
Stal się jej synem wybrańcem z krwi i kości
Nie miał współczucia i dla kurestwa litości
Rzucał tematem i to hurtowe ilości
Pobicia haracze pozbyły go wolności
Z głową na karku wychodził bez szwanku
Z zasadami w sercu pośród złodziei morderców
Psiarni chuj w dupę on budował swoją grupę
Mówił złoto będzie nasze za to zdrajca będzie trupem
Ten co się stawiał zwykle zostawał z niczym
Albo kończył w takim stanie że aż wrogom tak nie życzysz.
Czuł domowe ognisko kiedy palił dowody
Przyczajony krokodyl wybuchowy jak trotyl
To był syn syn ulicy
Spory z wrogami rozwiązywał w piwnicy
To był syn ulicy syn
Dla frajerów kula w łeb jakie łzy chuj z tym
To był syn syn ulicy
Tu zakopał naliczył po swojemu rozliczył
To był syn ulicy syn
Trzymał się swoich zasad walcz albo giń
Luksusowe auta, postrach, parę kwadratów,
Latali za niego sam zaczynał od napadów.
Żadne kurwa gadu gadu wszyscy mówią na per pan
Z szacunkiem do bosa wiedzą że nie działa sam
Już nie w samarce gram za to tiry zza granicy
Opłaceni celnicy nikt nic nie wie i nie widzi
Ty jak się mieszasz to żołnierzy wyślę cesarz
Węszy każdy pies A nikt psów nie chce wieszać
Bałagany kasyna w Polsce i za granicą
Do źródła nie dotarli działania barona widzą
Nieruchomości stawia tutaj jak domki z kart
Paru sztywnych wspólników wie kto ile jest wart.
Pod nimi cały sztab zapierdala jak mrówki
To dla brudnej gotówki euro dolary złotówki.
Przemyt handel już nie grupa A kartel
Spełniły się słowa jak kiedyś mówili z fartem
Ścigany listem wyjechał na wyspe
Pałac z tarasem luksusy A za nim basennn.
Nie nasyciła kota wielka kopalnia złota
Buduje historię niczym pablo Escobar
Tak wiele do zdobycia a za krótkie jest życie
Ciągle po więcej idzie mimo że jest na szczycie
Nie myśli o wyrokach to koło chuja mu lata
Syn Ulicy ojciec przestępczego świata
Powrót do playlisty